Prosto z Monako udaliśmy się w trasę do Wenecji. Zmieniły nam się troszkę plany, ponieważ w pierwszej wersji mieliśmy prosto z Monako jechać do Mediolanu, ale po dłuższych namysłach stwierdziliśmy, że odpuszczamy, a z jakich względów można poczytać w poprzednim poście . Wklejam linka tutaj. I uważam , że był to świetny wybór bo :
- do Wenecji przyjechaliśmy rześcy i w miarę wypoczęci,
- mogliśmy zwiedzić Wenecję wieczorem, przez co uniknęliśmy oczywiście po raz kolejny ogromnych upałów .
A więc, z Monako zjechaliśmy oczywiście na zajazd i tam zrobiliśmy sobie nockę. Rano standardowo prysznic , kawka, śniadanko i w drogę . Wszyscy w miarę wypoczęci. Czekało nas 8 godzin jazdy samochodem. Ukrop nieziemski. Klimatyzacja włączona ciągle…
Wjechaliśmy w pasmo górskie. Piękne widoki… zaraz chwyciłam za aparat, bo myślałam, że będziemy tylko przejeżdżać… A te pasma górskie ciągnęły się dobre 5 godzin. Co chwilę wjeżdżało się w długi tunel , który był wykuty w tych górach. W tunelu jechało się około 2–3 minut i znowu pasma górskie… I to za każdym razem inne, za każdym razem większe.… Zapierały dech w piersiach… A że ja od ubiegłego roku, kiedy to całą naszą rodzinką wybraliśmy się do Zakopanego na kilka dni przepadłam… Kocham góry…
I tak około godziny 18 dojechaliśmy do naszego hotelu w Wenecji. Zmęczeni i gotowi na kolejną przygodę 🙂